***/ Łzy Prawdy
i znów czuję tę noc
tak łudząco podobną w swej inności
szeptem klnącą na Boga
złej i niewyobrażalnie pięknej
cudownego smaku
kolejnej fali bólu
ezoterycznego erotyku
fantastyki doznania
niezrozumiale genialnej
muzyki potoku krwi
drżącej w moich żyłach
wampirzej miłości
nieśmiertelnej magii
mirażu dobrego świata
obłudy dobrych ludzi
snu głębokiego
mrocznego pejzaża
galopu tęsknię
który zamienia się
w pochód tajemnicy
kaligrafia śmierci
tylko sobie znana melodia
natchnienie czarnego popiołu
krajobraz normalności
oprawiony w twarde ramy
bezczelne rymy
bezcelowa dyskusja
struny gitary
organy w kościele
miejscu świętym najmniej
a pod granitową posadzką
blask chwały chórów
przygasa na wieki
pozostawiając jedynie
smutną rzeczywistość
wieczność
dar przekleństwa
i kary nagroda
o tak
to już zachód
opada zasłona
i mrok
co godny jest nazwy mroku
wychodzi na spacer
do ogrodu
umarłych róż
powołuje swoje dzieci
by pokazały światu
bolesną prawdę
owinęły się w pled pajęczyny
i znalazły półsen
pożegnały świadomość
zanim słońce zdradliwe
wzejdzie by usmiercić
ostatnie łzy prawdy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.