Magnetyzm……
Sławek podrywał mnie na płyty,
I to mi się podobało.
Zbiór płyt był niesamowity,
To znaczy, było ich mało.
Jakub miał bajer na pieniądze,
Stawiał mi lody i kino.
Nim zaspokoił swe żądze,
Przestałam być jego dziewczyną.
Paweł uwielbiał komplementy,
Pod narcystycznym adresem.
Gdy rzekłam, że ma krzywe pięty,
To przepadł gdzieś z kretesem.
Rafał uśmiechał się jak dziecko,
Chciał mnie szybciutko mieć.
Dłonie wciąż trzymał pod mą kiecką.
Nie chciało mi się chcieć.
Wanda?.. dopiero to przygoda.
Mrugała do mnie w łazience.
Lecz czasu na Wandę szkoda,
Bo nie chodziła w sukience.
Jasio śpiewał pod oknem szczerze,
Głosem jak drzwi-kiedy skrzypią.
Uciekł gdy ktoś rzucił talerzem,
Groźnie na niego łypiąc.
I tak już będzie na świecie,
Czy wieki temu czy dziś,
Najlepiej ludziom w duecie,
Zwierzęcy magnetyzm to płci.
...wierszyk powstał...po babskim spotkaniu....gdzie moje biedne uszy wiele wysłuchały.......i zakodowały. :)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.