MaLuTkIe odgłosy szczęścia...
jak on unoszę się znów...
delikatne skrzydełka me pulsują w jego
rączkach...
na kolanach podnoszę szczęśliwe łzy naszych
wspólnych dni
nie znałam tego kiedyś
smakuję rozkoszy dni,
w obawie przed końcem tego raju...
malutkie me rączki powadzą i jego,
on swymi śladami zakreśla w mym życiu coś
nowego
tajemnicza nić przetrwania kojąco
pielęgnuje nas oboje...
by trwać tak wiecznie,
co oznacza wiecznie?
z tym szczęściem w poczekalni mojego
istnienia...
" Nie idź przedemną bo nie nadążę za Tobą. Nie idź za mną bo nie umiem prowadzić. Idź obok mnie i bądź moim..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.