Nadzieje albo los złowrogi
Kocham twoje ręce,gesty i zabawne oczy
Cykady i śpiew suchych traw
W porywie tej miłości i głosem tego
wezwania
Nie ustaję w poszukiwaniach
A kresem wszystkich trwożnych poszukiwań
czy znajdę szukając, jest moja bojaźń
.lękliwa
Gołąb pikując tnie powietrze
Płomieniem rozżarzonej trwogi
Której ognisty język znaczy
Zmazanie grzechów, kres rozpaczy
Nadzieje albo los złowrogi
W wyborze wybrać –ocalenie, czy
przez ogień z ognia –odkupienie
w labiryncie moje błądzenie
Kto wiec udrękę stworzył –Miłość?
Miłość nieznanym jest imieniem
Poza dłońmi co ją subtelnie uwiły
Opończa w ogniu, w niej idziemy i
cierpimy
Zdjąć jej moc ludzka nie ma siły
Żyjemy blaskiem słońca, przyrodą
oddychamy
Gdy w ogniu, albo w ogniu trwamy
Tutaj w przecięciu bezczasowej chwili
Trwam , mimo że już nie mam siły
Swoje uczucia zapisywałem na koszuli
rękawie
Kiedy w powietrzu ją tańczącą widziałem
prawie
Dłonie dla miłości trzymały dawniej białe
róże
Płomieniem dotykany memu uczuciu koniec
wróżę
Gdyby tu był chociażby słyszalny wody
dźwięk
Tylko cykady, śpiew suchych traw i mój
lęk
Autor:slonzok
Auto:Bolesław Zaja
Komentarze (5)
Bardzo ciekawy wiersz, pozdrawiam :)
Świetna refleksja, pozdrawiam :)
Twój piękny wiersz to jak cudowna bajeczka do snu.
Słuchała bym dzień i noc, nawet o głodzie. Pozdrawiam
Bolku serdecznie.
Ładna i fajna refleksja:)pozdrawiam cieplutko:)
Bardzo ładna refleksja z serducha pisana Pozdrawiam
Serdecznie