* (nie musisz mi się...
nie musisz mi się przedstawiać
zauważyłam
widzę – cię – już
pozbawiona ciężaru
twoja głowa
frunie
jak latawiec
jaka to ironia
bo codziennie
napełniasz brzuch kamieniami
płci męskiej i żeńskiej
mięsne posiłki pożerasz łapczywie
dźwigasz naręcza herbacianych starości
orchidee kociąt, szczeniąt
mnóstwo
mnóstwo bukietów
odciętych od krwi
codziennie inne kompozycje
zwierzęco ludzkie łodygi
zwierzęco ludzkie pyski
zwierzęco ludzkie gerbery
rozdzierają mi oczy
przez szybę
kwiaciarni
gdy przechodzę, a przecież tylko patrzę
nie umiem tego co ty
jaka to ironia, żeś objuczona tak
a lekka jak baletnica
biegniesz
w moim widnokręgu
starannie cicho
szukasz punktu przyczepienia się do mnie
jak cień
zaczniesz od pięt, albo od palców,
od takiego miejsca pod powierzchnią stóp
które pierwsze oderwie się od ziemi
(tytuł: śmierć)
Komentarze (4)
hm..zamyśliłem się
bez komentarza ,po prostu bardzo mi się podoba .
...które pierwsze od ziemi, a które niespodziewanie do
ziemi, dylemat na ten szczególny temat chyba każdego
prędzej czy później dopada, nie wiem czy wszystko
właściwie wg myśli twórcy wersów do mnie dotarło, ale
mój odbiór = z zimnym dreszczem.
Wiosenny surrealizm;) podoba mi się bardzo, jestem na
tak.. urzekł mnie oksymoron "zwierzęco ludzkie", jest
też kilka na prawdę udanych metafor. A wiosna to taki
czas, kiedy poeci, jeśli już myślą o śmierci, to
raczej aby się z niej pośmiać. Ale ostatnio wiosna
pokazała nam wymiar tragiczny, i myślę że można to i w
tym kontekście interpretować.. Pozdrawiam;)