,, Pragnienie ,,
©
,, Pragnienie ,,
Niegdyś natchnienie miałem coraz to
rosnące,
Teraz, gaśnie, maleje.
Dociera do mnie wiele spraw,
Wiele, daje mi do zrozumienia.
Kiedyś pisałem o miłości,
Próbowałem uchwycić, istotę ludzkiego
uczucia,
Po części się udało, po części okryłem się
chwałą,
Ma twórczość, moje słowa, zostały
docenione.
Dziś jednak wrażenie mam coraz
silniejsze,
Iż gdybym w ogóle się tym nie zajął,
Byłoby dla mnie lepiej.
Ma głowa przepełnia się rozterkami,
przemyśleniami.
Dusza do mnie mówi,
Czasem i zdusić głosu tego nie mogę.
Głos ten, nakazuje mi,
Muszę żyć tak, jak on mi dyktuje,
Inaczej, mnie prześladuje.
Ma poezja staje się coraz to
suchsza.
Moje słowa, tracą wyraz.
Koloratura zdań, gubi barwy.
Cóż mam robić?
Czy dalej pisać o uczuciach?
A może skupić się, na przyrody odczuciu?
Nie wiem już, czy spotkam Tę,
Która będzie mi fundamentem.
Tę, dla której warto będzie pisać,
Marzyć, czuć, śnić, być...
Tylem pisał, jak gorące są me
uczucia,
Teraz blakną, nikną...
Róża schnie.
To me natchnienie jest.
Wyobraźnia znów, dyktuje warunki,
Przedstawia obraz, którego chcę być
cząstką, elementem.
Obraz wyśniony, sytuacja wymarzona,
Od lat, czekana, upragniona.
Sklepienie niebios, czarną kurtyną
spięte.
Kurtyna ta, diamentami wyłożona jest.
W gęstej ciemności,
Księżyc ospale sunie po morzu skrytości,
Nie osiągnionej tajemniczości.
Niedaleko widać drzewa, jakoby postacie
błądzące.
Teraz, ma się już ku świtowi,
Czerwień, czarne niebo przecina wzdłuż.
Leje się czerwień, po, już nie ciemnym
niebie,
Niczym krew, po mulatniej skórze, młodej
anieli.
Już horyzont różem olśnił me oczy.
Widzę już żółć, błękit, zieleń, fiolet,
srebro.
Widzę kolory jesiennych liści,
Barwy kwiatów, wiosennej szaty.
Letnie owoce soczystym miąszem płynące,
wonne, kuszące.
W ten zimy, widać pojedyncze płatki.
Naraz dzionek budzi się nowy,
Czas wychodzić z jedwabiu sennej osnowy.
Tak miło, ciepło, patrzeć można było bez
końca.
Oczy me utkwione w drzewnych sylwetkach,
Nie pozwalają wyjść, z sennego nieba
Blask świtu!
Szczęśliwość osiągam!
Malować mogę, gdyż widziałem to...
Obraz, którego części jestem elementem.
Będzie to obraz, słów moich,
Pomnik niezapomniany stworzę,
Istnieć, po mnie będzie.
Bym ja sam, i inni ludzie nie
zapomnieli,
Kim jestem, kim byłem,
Kim być mogę , mogłem...
Ja. Ciche istnienie,
Ja, godność i pragnienie.
Niepozorne życie.
Niepozornym jestem bytem.
PioD
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.