Twardzielom
od kiedy pamiętam towarzyszyły mi
w chwilach zachwytu i rozczarowania
czasami wprawiały w zakłopotanie
innym razem przynosiły ulgę
były ze mną w chwilach radości i smutku
i wtedy gdy się panicznie bałem
rozczulenie nie było im obce
tak samo jak nagły gniew
nawet spazmatyczny śmiech
był dla nich krótkotrwałym rajem
przychodziły zupełnie podświadomie
i były takie swojskie ludzkie
związały się zemną od chwili narodzin
i nie opuszczą mnie aż do chwili śmierci
niech więc żaden twardziel nie udaje
że ich nie ma i nie wstydzi się
łez
Komentarze (2)
Tutaj nie ma wiersza. Nie podoba mi się. Dobre do
pamiętnika.
Łzy, czasem jedyne lekarstwo..
Dobry wiersz..