zawiedziony napalony
wchodzi do baru ona stoi w mini
on patrzy namietnie i juz sie ślini
nogi do nieba włosy do ziemi
na stopach szpilki w kolorze czerwieni
patrzy i mysli jak ją dzis zdobyć
pierwszy raz nie wie jak ma to zrobic
podchodzi do niej do tańca prosi
ona swą dumą juz się unosi
odwraca sie odchodzi niedbale
mówiąc że faceta nie potrzebuje wcale
on jeszcze bardziej mieć ja pragnie
łudzi sie skrycie że czymś ją zagnie
juz ma w myslach dobrą nawijke
podchodzi z drinkiem prosząc na chwilke
szepce cichutko że romantyk z niego taki
lubi slonce morze i ptaki
ona udaje że jej to nie kręci
lecz z każdą chwilą coraz bardziej nęci
mówi mu że się na tym nie zna
a on juz marzy że dziś ja okiełzna
ulega i wchodzi do jego mieszkania
a on zabiera sie do kochania
usta całuje nogi rozchyla
lecz nagle gościowi rzednieje mina
majtki w pospiechu laleczce zrywa
odsłania to co ona skrywa
to nie kobieta to facet przecie!!!
do tego lezy na jego kozecie
ona do niego tuli sie mile
czekajac na obiecane upojne chwile
on pluje rzyga płacze i szlocha
jak mógł napalic się na tego zboka
morał z tego wiersza jest całkiem
normalny
nie traktuj kobiety jak obiekt seksualny
nie każda lala co drażni pazurkiem
ma odpowiednią do tego dziurke
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.