1/3.Kat i drużyna w odwiedzinach,
Zbliża się olimpiada w Tokio. Z tej okazji wstawię wspomnienie o zdarzeniu z 1975. Do mego miasta zawitała reprezentacja siatkarzy trenera Huberta Wagnera "Kata"... :)
(...)
Praca pracą, natomiast zamiłowanie
zamiłowaniem. Firmę zmieniłem, ale dalej
uprawiałem siatkówkę. Klub nie miał jeszcze
własnej hali sportowej, więc korzystaliśmy
czasem z wielkiej sali gimnastycznej w
jednostce wojskowej „lotników”. Nie tylko
my – w okresie zimowym również lekkoatleci
z klubu „Olimpia”, z najbardziej znanym
Bronkiem Malinowskim, wtedy już dwukrotnym
złotym medalistą mistrzostw Europy,
przyszłym wicemistrzem olimpijskim w
Montrealu oraz mistrzem olimpijskim w
Moskwie.
Ta sala gimnastyczna była naprawdę wielka.
Do tego kusiła nowiutkim parkietem, równo
położonym i pięknie wylakierowanym. Pod tym
względem odstawała na duży plus od innych
obiektów sportowych, w których podłogi
często przypominały pole najeżone
minami-niespodziankami w postaci
wystających lub ruchomych klepek.
Wiosną siedemdziesiątego piątego roku, po
jednym z treningów, trener Martko zatrzymał
nas na chwilę.
– Chłopcy, dostałem świetną wiadomość od
prezesa klubu. Odbędzie się u nas jeden z
międzynarodowych turniejów
przedolimpijskich. Wiecie, co to znaczy?
Zobaczymy trenera „Kata”, zobaczymy go w
akcji, na żywo, i naszych mistrzów
świata.
– O kurde, trener rymuje – wyrwało mi się.
– Trenerze, ale w Grudziądzu nie ma
prawdziwej hali sportowej. W Toruniu też
nie. To do Bydgoszczy pojedziemy
oglądać?
– Tu. – Martko uśmiechnął się i wskazał
palcem na podłogę. – Tu, u nas.
Lekko mnie zatkało. Spojrzałem po kolegach.
Chyba mieli podobne odczucia. Na nasze
treningi i mecze ligowe sala wystarczała w
zupełności, była dużo lepsza niż te, w
których graliśmy na wyjazdach. Ale na
turniej międzynarodowy, w którym miało
wziąć udział kilka najlepszych drużyn na
świecie, z naszymi mistrzami na czele? I
trener reprezentacji, Hubert Wagner,
popularnie zwany „Katem”, na to się
zgodził? Przecież nasza hala była zwykłą
salą sportową. Co prawda ogromną, ale nawet
nie miała trybun. Kibice przychodzili i
siadali pod ścianami na zwykłych ławkach,
takich jak w szkolnych salach
gimnastycznych.
Popatrzyłem po ścianach naszej szatni,
rzuciłem wzrokiem przez otwarte drzwi do
sąsiedniego pomieszczenia z natryskami. „Tu
mają się przebierać i kąpać słynni
siatkarze?!” – nie mogłem w to uwierzyć.
– Tuu?! – Kilku z kolegów uprzedziło mnie w
wyrażeniu swojego zaskoczenia.
– Tutaj, tutaj. – Martko pokiwał głową. –
Nie wiem, jak i kto to załatwił, ale prezes
powiedział mi, że to na sto procent.
Podobno wojsko to załatwiało na szczeblu
ministerstw. A jednostka i my skorzystamy,
bo w try miga wyremontują i poprawią
sanitariaty i co będzie trzeba. Wiecie, jak
to jest. Jak trzeba, to w miesiąc zrobią,
co się robi pół roku.
To akurat wiedzieliśmy. Czyny społeczne i
oddawanie w rekordowym tempie wielkich
budów na święta państwowe były nieodłącznym
czynnikiem życia publicznego w naszej
ojczyźnie.
„Ale będzie co oglądać. Na żywo!” –
pomyślałem podekscytowany i nie mogłem się
już doczekać tego wydarzenia.
Przez następne tygodnie obserwowaliśmy, jak
sala sportowa nabierała blasku.
Najważniejsza jej część, czyli podłoga,
była już wcześniej gotowa, ale ściany
straciły liszaje, malarze zerwali starą
farbę i położyli nową – od razu pojaśniało
całe wnętrze. Już po dwóch tygodniach
szatnie i prysznice wyglądały jak w
folderach reklamowych, i to nie tylko na
lśniących zdjęciach albumu, mających
przyciągnąć klientów, ale i w
rzeczywistości. Teraz, po treningach,
czuliśmy się nie jak zwykłe szaraczki,
półamatorzy podbijający rękoma piłkę w
lokalnym klubie siatkarskim, ale jak
prawdziwi zawodowi sportowcy, korzystający
z luksusów im tylko dostępnych.
***
cdn.
fragmenty książki "Czas dorosłości"
Komentarze (13)
Mariat, przecież jest już część 2.
n o i co dalej?
Regiel, jesteśmy widocznie z podobnych roczników. Do
tego sport... :)
Pozdrawiam.
C.d. zaraz wstawię.
Wiktorze Bulski, miło mi, że coś znajdujesz w moich
utworach, tak prozatorskich, jak i poetyckich, w tym
"zabawy pięknem słowa polskiego".
Co do róznych spojrzeń na miniona i obecną
rzeczywistość w Polsce - nigdy nie ma jednomyślności,
ale i tak żyjemy w jednej ojczyźnie. Ważne, aby jakoś
się dogadywać.
I to się liczy.
Pozdrawiam.
Witaj
Czytam z dużym zainteresowaniem, tym bardziej, że był
to czas mojej dojrzałej już młodości, a sport był
zawsze dla mnie ważnym elementem życia.
Ślę pozdrowienia i czekam na dalszy ciąg.
Zdzichu! - mimo, emam wrazenie - czasami zupełnie
inaczej odnosimysię do rzeczywistosci spł.-
politycznej i moze nawet dzieli nas mentalnie "żelana
kurtyna" neobolszewizmu - zagldam do Ciebie - z
ciekawoscią: czasami negując- casami - chyba brdzo
wyraznie wyrazając zachwyt( chocby niezwyklej wartosci
realizacje orograficzno przyrodnicze, ktore sprawily,
ze twoj weejscie na Portal - dla mnie bylotak
zankomitei w wielki - jak 'wejscie smoka'.
A co jest ogromnie wzne - w twojej tworczosci:
odwoływanie się do wlasnej przeszlosci - jako ogromnie
waznej - w przestrzenie przeciętnej klasy szkolnej, w
przestrzeni - jesli pamietam - przeciez w sumie
nieciekawych - a ogromnie waznych wspomnien z wojska -
czy chocby przez odwolanie się do prowincjnalnego
Grudziądza - dla ciebie miasteczka o ogromnym
znaczeniu - a dla wszystkich - z naszego pokolenia-
bardzo waznego - chcby przez osobe Bronislwa
Malinowskiego. To jest istotne: pokazujesz, ze rzeczy
niezwykle - sa wsrod nas: w zawodowce szkoloącej
slusarzy. w prowincjnalnej sportowej hali - gdzie
obecna są gwiazdy sportu, ktore wpominasz - i
pamietasz - jako tych - obok krorych byles - niemal
ich dotykając. - o jedny cię - i wszystich zapewniam:
to nie byli ignoranci - oni takze - dzieki tobie -
mieli wlasnedoświadczenie - iw nico moze dojrzalszy z
racj wieku sposob- dotykali take Ciebie. - trudno - w
przypadkowej przwincji - o potwierdzenie ( bo
wymagaloby ponwnego zetkniecia):wielu z nich -
pamiętac moze takze Ciebie.
To takze warte podkreslenia: nie wstycdzisz
sięodwolywać do wartosci, mimo , ze nie zawsze w
najdoskonalszy sposob - szrzyla je komunistyczna
propaganda i komunistyczne wychowanie. - bo nie jest
wazne- kto naucza - ale czego i w jaki sposob - i w
jakim celu.
Pozdrawiam Zdzichu:)
O, miło widzieć koleżankę, która też lubi siatkówkę :)
Siatkówka, moja ulubiona dyscyplina sportowa... czekam
da lalsze wspomnienia, Halina
Andreas, miałeś bardzo dobry wynik na tamte lata.
Bronka znałem, gdyż razem trenowaliśmy zimą (ja
siatkówkę) w tej hali. Znam jego starszego brata,
Roberta. Porządny był chłop z Bronka. Jego tragiczna
śmierć byłąa ciężkim przeżyciem w naszym mieście :(
Sorry.
Sławku, były akcje, ale niektóre się przydały.
Pozdrawiam. Zdzisław.
Z Bronkiem Malinowskim jeździłem na zawody.Też
startowałem w reprezentacji w skoku w dal(7,97m w
1975r).
Remont hali można nazwać charakterystycznym dla
socjalizmu akcjonizmem. Z przyjemnością przeczytałem
Zbyszku.