….W ciszy ...
Cisza krwawą raną już w sercu mieszka
kiedy zadałeś mi ból… straszliwie.
Mówiłeś wtedy, ja jestem pierwsza…
a ty mnie mocno tak uderzyłeś!
Srogim spojrzeniem, nagłym szarpnięciem,
zerwałeś jeden z czerwonych płatków.
Jak za czarodziejskim różdżki
dotknięciem,
Mam swoje ciernie…życie
zagadką…!
Dziergałam później z wiatru warkocze,
by wyrwę w sercu nimi przesłonić.
Spaliłam twoją listę wykroczeń,
nie chciałam marzeń ze snów już gonić.
Do przebaczenia rozpalam ogień,
w nim w popiół zetrę wszystkie złe czyny
Nowego życia pragnę ja bowiem
i przeżyć ponownie swe narodziny.
To zło odeszło dawno wspomnieniem.
Ja wciąż cię kocham co dzień goręcej.
Odszedłeś przecież z tym zapewnieniem,
że nie uderzysz mnie nigdy więcej!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.