aby uciec
Szliśmy nie wiem gdzie i po co,
Szliśmy razem, mroczną nocą.
powietrze mieszało sie z dymem...
dlaczego to zrobiłem...?
uciekaliśmy od przeznaczenia...
wszystko inne nie miało znaczenia
spogladałem na nich oni na mnie,
czekaliśmy, aż któreś z nas pierwsze
upadnie
tak prosta była ta bezczynność.
Spojrzałem na nią ,czysta niewinność.
brakło powietrza, brakło sił,
nie byliśmy już przyjaciółmi każdy wrogiem
był.
wina była po mojej stronie,
oni widzieli me zakrwawione dłonie...
wiedzieli... predzej czy później w piekle
spłonie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.