Alfabet
nie zaluje....
twych falszywaych lez
ktore spadaly jak woda
z twoich rozowych polikow
chcialy mnie utopic..
udalo sie...
nie wyplyne juz nigdy...
mowieles ...
jak bardzo mnie kochasz
tweraz wiem ze to tylko
slowa
nie czekalam na czyny
zadowoliles mnie
osiagnelam orgazm
od twoich slow ktore teraz
zadaja ciosy niewyczerpanie
odebrales mi sluch
odebrales mi mowe
odeszles..
tak szybko jak sie pojawiles
tylko moje wspomnienia
przypominaja mi czasem
ciebie w rocznice naszego spotkania...
jestem niezniszczalna..
ale nie wydostane sie ..
brak mi tchu ..
topie sie ..
nikt mi nie pomorze..
przestalam wierzyc w ciebie
i we mnie...
przestalam wierzyc
ze nikt mnie nie
bedzie juz krzywdzil...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.