Alkoartysta
tonąc we własnym moczu
w wieczności zaglądam paszcze
zamykam oczy
i widzę chmury ponad miastem
nie do końca piękny jest ten świat
od wieków ktoś wciąż prawo łamie
nie dla mnie te zmartwienia
nie zobaczysz mnie w pierwszym rzędzie
wśród zbyt ambitnych
nie zobaczysz mnie też
wśród ruchomych posągów
zmierzających na rzeź bez prawa do własnego
zdania,
siedzę przy barze, popijam małego
scotcha
szyderczy uśmiech nie schodzi mi z
czerwonych policzków,
mówią, że dzień kończy się
równo z zachodem słońca,
a ja otwieram kolejne piwo...
Komentarze (2)
Podpisuję się pod komentarzem Galezariusza obydwiema
rączkami.
Łatwo poddać się ułudzie, ukrytej w piwie, winie,
wódzie. Pozornie pociesza, choć diabeł ogonem w
szklance i kieliszku miesza.