Anastazja
śni mi się
w zarośniętym ogrodzie
w którym
baliśmy się oddychać
o zmroku
błądzi między drzewami
ubrana w białą sukienkę
czeka
na jego ucieleśnienie
twierdzi że biel
to światło
znak i życie
przed świtem
będzie jej jakby mniej
ale stara się nie burzyć
misternego kłamstwa
kolejna wiosna demaskuje
zmarszczki
rozcieńcza wspomnienia
wypłukuje myśli
podobno była szczęśliwa
w tej próżni
podobno on nie umarł
odwiedzał nocą
jak dawniej
Z portretu
niewiele da się wyczytać
to tylko chwila przebita szpilką
trofeum za szkłem
Komentarze (20)
och, ależ obrazowy wiersz, wciąga, zanurkowałam w
Twoich słowach i znów wskakuję na główkę... super :-)
umarli nie wracają...chyba,że we śnie...
Pomyślałam o Anastazji Potockiej . Nie, nie jakże
mocno się myliła . :)
człowiek duch i ta jedna chwila...pozdrawiam ciepło
wspomnienia pochowane w antyramach wiszą na ścianach
pokoju...wspaniały wiersz.