Anatema
za kilka minut
ustanie szum wiatru
dotknę ziemi
naiwnie poznając jej chropowatość
z całym przepychem
drażniących muśnięć
skuszona twardościami kroków
pozwolę związać sobie skrzydła
albo wyrwać
każde z osobna
pozbawiona możliwości latania
zakwitnę dla ciebie
zdradliwą wonią słodyczy
będziesz mógł odrywać
aksamitne płatki
od mlecznej tafli skóry
moja...
nie moja...
nazwiesz mnie
bezskrzydłym aniołem
i będziesz
tak nieskomplikowanie trwając
ususzysz oderwane pióra
wkładając je pomiędzy karty
biblii snów
Tomkowi
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.