Aniele Ty mój
Pusta nicość.
Me marzenie.
Nawet talerz wie,kiedy ma swój koniec...
W sam raz jak dla mnie.
Ciekawe czy mogłabym nim być.
Niby tak zwyczajnie,ale za to jak zielono.
Niby tak egoistycznie,ale jednak...
Nie.Jednak nie myślę tylko o sobie.
To nie żadna piosenka z zakończeniem
wesołym.
To życie.
Tak bardzo słonecznie,odbijam cień z
okularów o moje źrenice.
Nie patrzę w przyszłość,nie patrzę w
przeszłość.
To jak dziewczynka z parasolką i z zapałem
dziecięcym.
Otwieram swój świat marzeń.
W niczym nie przypominam już tej,którą
jestem.
Nie ma końca.
W tym świecie nie ma chytrości,intrygi i
bezczelności.
Jestem za to ja i Ty.
Hipnotyzujesz mnie swoim niebiańskim
wzrokiem.
Ty jak anioł,który ma mnie chronić.
I wtedy nie liczy sie już nic.
Tylko pomarańczowa nić od naszej wełnianej
miłości.
Komentarze (1)
jest coś ujmującego w tym wierszu...i ta "pomarańczowa
nić od naszej wełnianej miłości" mi się podoba :)