Anioł Ciemności
Anioł Ciemności..
Ainoł Stróż..
Zapragnął wolności..
Nie wróci już..
Po mych policzkach..
Spływają łzy..
Zabija świadomość..
Że leżysz tam Ty..
Spojrzałam cicho na czarną trumne..
Wrażenie miałam,że i ja umre..
Tak bardzo chciałabym cofnąć czas..
Sprawić by wtedy nie zbrakło nas..
Zostałaś sama..
Skalpel..szuflada..
Biel..Krew..i Ściana..
Twarz jakaś blada..
Nie było mnie wtedy..
Czułam tę dziwność..
Jak głuchy krzyk niemych..
I winnych niewinność..
Poczucie winy..
Zostanie na zawsze..
Nie zniszczysz go niczym..
Nie skryjesz pod płaszczem..
Już nie przytulisz..
Zamknęłaś oczy..
Jednakże słyszę..
Głos Twój z Utopii..
Szepczesz cichutko..
Półgłosem prawie..
Sprawiasz że widzę Cię..
Jakby na jawie..
Mam wstręt do bieli..
Żyletek i brzytew..
Brzydzę się siebie..
Żałości to zbytek..
Użalam się stojąc..
Nad Twoją mogiłą..
Wspominam to wszystko..
Co kiedyś było..
Nadal Cię kocham..
Zawsze w sobie nosze..
Nie lubię pogrzebów..
Nie umieraj proszę..!
napisane dawno..dla mojej Oleńki..
Komentarze (1)
Wiersz piękny "bólem pisany" gdy tracimy kogoś kogo
kochamy.Serdeczne współczucia,łzy same napływają do
oczu.