Anioły
Schodziły z nieba, by stanąć równo za ich
plecami.
Nieraz płakały nie mogąc pojąć ludzkiej
bezmyślności.
A oni cóż, chociaż ostrzegani, gubili je
beztrosko.
Popełniali życiowe błędy, sami dźwigali swe
problemy.
Niejeden anioł ręce rozkładał bezsilnie,
widząc
nieposłuszeństwo człowieka, okrucieństwo
wobec innych.
Kiedy człowiek umierał, jego anioł przy nim
był do końca.
Potem odchodził do nieba po następnego w
kolejce do życia.
I znów usuwał spod nóg kamienie, znów
człowiek robił to co chciał,
A potem niósł mu ukojenie, tak ukochał go
anioł stróż i brat...
Dla mojego Anioła Stróża
Komentarze (23)
B.M
A ja proszę mojego Anioła, by mi
w gąszczu wierszy drogę torował.
Bo muszę przyznać - dla mnie to świat nowy.
Brak mi polonistki,co autor miał na myśli?
przepiękny wiersz, wspaniałe podziękowanie, przeczytam
go i mojemu Aniołowi :-)
O tak i przy nim jest bezpiecznie... :)
Oj jak ładnie, ciepło, pod skrzydłami anioła jest tak
bezpiecznie, jak w kołysce u mamy...Pozdrawiam
Spróbuje napisac drugą wersję... Dziękuję MamoGóro.
Miłego dnia.
Ciekawe, korci mnie, aby spróbować w czasie
teraźniejszym:
/Schodzą z nieba,
by stanąć blisko za plecami.
Nieraz płaczą
nie mogąc pojąć ludzkiej bezmyślności.
A ludzie, chociaż ostrzegani,
gubią je beztrosko.
Popełniają życiowe błędy
i sami dźwigają problemy./
Przepraszam za eksperyment i pozdrawiam
Zofia dziękuję pięknie. Dobrej nocy.
"I znów usuwał z pod nóg" - spod nóg
Człowiek sam siebie zrozumieć nie może, to jak ma
anioł?
Pozdrawiam