Antonov 225
Stoi na starcie
ogromna maszyna
lotnisko się pod nim
aż jęczy, ugina
Uf, jaka ciężka
z błyszczącej stali
och jacy ludzie
są przy niej mali
Budynki i hale
drżą dookoła
ach, jak spłaszczone
są pod nim koła
Powolny na starcie, aż pędu nabierze
podnosi się ciężko, aż ku stratosferze
ogromne motory, go pchają do góry
wznosząc potwora, aż ponad chmury
A w jego czeluściach, oprócz paliwa
spocona olejem, też lokomotywa
i nawet wagony, w nich żywność, towary
co może pomieścić, to nie do wiary
Burana mógł nosić, na swoim grzbiecie
na rampy startowe, rozwozić po świecie
zrodzony jak Feniks, bo stał zapomniany
a dziś pokazuje jak jest wspaniały
W nim czołgi i auta, ubrania, różności
załoga bez strachu, do wysokości
cząstką jest jego techniki w kokpicie
to ona, zapewnia im zdrowie i życie
Od dołu wygląda, jak orzeł skrzydlaty
statecznik, sterówki i nośne płaty
podwozie jak łapy, czy orle pazury
pozwolą mu wrócić, na ziemię z góry
Jak trzmiel ociężały, grzmiąc motorami
zostawia lotnisko, daleko pod nami
prowadzą do celu go w dziobie radary
w sterówce na mapie podane namiary
Na dole ciekawscy, z do góry głowami
patrzą jak zniknął, zakryty chmurami
czy jeszcze powróci, nikt tego nie wie
bo jego miejsce, jest jak orła w niebie
Komentarze (7)
No i odleciał, a parafraza "Lokomotywy" pozostanie.
Życzę zdrowia.
Super pastisz. Z pewnością nawet Tuwim by się
uśmiechnął :)
Wpasowałeś się w ''Lokomotywę" świetny na czasie a pan
P. i asysta i tak są przekonani że są o wiele więksi
od Antonowa/samolot/...pozdrawiam serdecznie.
Świetny wiersz z przekorą lekkim piórkiem
pisany:)pozdrawiam*
dla Kadzorka, najdusiu o wiele za duży
szukali by go po nim, w czasie podróży
Na płycie gapiów "stado" się zbiera,
oglądają samolot, czy naszego Premiera?
Inspiracją do tego wiersza był program TV ?nś, o
przylocie Antonova 225