Aparat cyfrowy
Gdzieś tak przed dwudziestu laty
Dorosłem do roli taty
Tata zwykle ma zacięcia
By pociechom robić zdjęcia
Więc po sklepach pobiegałem
Bo aparat kupić chciałem
Aparatu nie kupiłem
Choć się ostro nachodziłem
Pomyślałem , strefa szara
Jest . . .
i prężna co niemiara
Może przemyt, gastarbeiter
W szarym handlu twardy fighter
I cud stał się , słowo daję
Wrócił kumpel , stary bajer
Od sowietów jak banita
Przywiózł niezłego Zenitha
Pełnia szczęścia byłem happy
No, bo tańszy był niż w sklepie
Filmik zaraz założyłem
Parę zdjęć w domu zrobiłem
Wywołałem , obejrzałem
I straszliwie się zdumiałem
Bo miało być zdjęcie żony
A tu wyszły farmazony
Choć miało być zdjęcie miłe
To ujrzałem tylko tyłek
Co załączam jako dowód
Chyba, do rozwodu powód
Bo od tego zdjęcia właśnie
Mało piorun mnie nie trzaśnie
Żona robi awantury
A wzrok bardzo ma ponury
Już aparat mi potłukła
Że to niby ruska kukła
Że ją umiem tylko dobić
Nie porządne zdjęcie zrobić
A miłości między nami
Nie ma już jak przed latami
Również zdjęć nie ma w rodzinie
Ewolucji ślad zaginie
Więc tak sobie konstatuję
Że w konkursie wystartuję
Może wygrałbym cyfraka
Firma jest nie byle jaka
Taki cyfrak dumam sobie
Dobre zdjęcia chyba robi
Może z pupska mojej żony
Zrobi kuperek Madonny
Wszystko wróci jak przed laty
Radość mamy, spokój taty
No i w kadrze się uwieczni
Jak mi rosną podopieczni
Tak więc modlę się za Wami
Byście byli mi druhami
Dla Was i przychylę nieba
Wylosujcie tak jak trzeba
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.