Aphelium
Błądzę bez celu gdzieś,
Bez kresu mej drogi,
Odprowadzam wzrokiem cienie…
Najdalej jak mogę.
Zamroczony wciąż umysł
Figle płata,
Nie wiem czy to sen…
Czy to już jawa?
Wciąż ta karuzela kręci me doznania,
I jeszcze jeden oddech,
Jeszcze jeden dzień zmagań.
Znów krok z powagą na twarzy,
Walcząc ze słońcem
Pomiędzy przepaścią mroków…
By nie ugrząźć w bezkresie
Mglistych nie potrzebnych wspomnień.
Po stokroć przysięgam
Sobie i licznym,
Że jestem jedynym ze wszystkich,
Który nie może,
Sam na siebie liczyć.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.