Aria
Zuzannę do mojego pokoju
przemycałem skrycie.
Za każdym razem
chroniąc ja przed złym
spojrzeniem,
mojej gospodyni,
co wstając przed świtem,
spać się kładła zbyt późnym
wieczorem.
(stad nasze amory
z konieczności dotykały
bardzo późnej pory).
Pewien problem w tym
że w uniesień szczycie,
Zuzanna śpiewać
miała zwyczaj -
sopranem koloraturowym,
(może nazbyt głośno
lecz z werwą solistki).
Cóż mogłem począć
aby nie krępować
Jej muzycznej pasji?
Brałem w ręce gitarę
i akompaniowałem,
drżąc cały
o mocny sen gosposi.
Aż do pewnego dnia
kiedy o świcie,
odkryliśmy gosposię
drzemiąca,
w muzycznym zachwycie
(w fotelu pod drzwiami).
Od tego dnia Zuzanna
przychodząc do mego domu
swobodnie śpiewała
unisono!
(A mnie do dzisiaj
pozostało muzyczne obycie).
I to wewnętrzne przekonanie
co pewność daje -
że muzyka łagodzi
obyczaje!
Komentarze (16)
puenta trafiona w dziesiątkę:))) ale najciekawsze jest
to że odkryłeś wspólne pasje z gosposią:))) Pozdrawiam