Bajdurzenie
Gdy termometr już nie może liczyć stopni, jeszcze chwilka rtęć wyskoczy sobie z okna, piszę sobie bzdurne wiersze ,dla ochłody, wiem,że jestem zbyt dziecinna i okropna.
Gdyby zebrać wszystkie smutki świata
i zakopać je w olbrzymim dole,
a na wierzchu zasadzić rumianki,
może maki, a może kąkole.
Gdyby zebrać wszystkie ochy, achy,
serca w locie, miłosne westchnienia,
i zatopić je w głębinie morza,
to by szkwał był, nie do ocenienia.
Gdyby zebrać noce nieprzespane,
sny niedobre, myśli zbyt ponure,
i rakietą wysłać no, na Księżyc,
albo jeszcze wyżej, gdzieś tam w górę.
Gdybym mogła cokolwiek uczynić,
żeby ludziom szczęśliwie się żyło,
nie wahałabym się, poszła nocą,
do krainy, gdzie rodzi się miłość.
Pomna będę na wszelkie przestrogi,
nie oglądnę się, choćby coś straszyło,
wreszcie dotrę, i oczom nie wierzę,
„proszę ciszej, tu rodzi się
miłość”.
Wezmę dziecię, ostrożnie na ręce,
opatulę, napoję, gdy trzeba
i każdemu użyczę jej trochę,
ot, po prostu, przychylę mu nieba.
Komentarze (4)
Zdzisiu,masz rację miłość rodzi się w sercu, w
głowie,w taksówce i w samolocie,w górach i nad
morzem...Zadowolony?:)
"Porodówka" gdzie rodzi się miłość jest nie tylko na
oddziałach położniczych... ale w wielu równie wartych
tego uczucia miejscach.
Cudny wiersz, zawód tu nie zawiódł, serdecznie
pozdrawiam.
Chcesz pójść..do krainy, gdzie rodzi się miłość.A
gdzie ona jest?Pójdę tam razem z Tobą..Wiersz bardzo
ciekawie napisany,masz wyobraźnię -to zaleta-brawo