Bajeczka z żołędzi i kasztanów
Do przedszkola dzieci przyniosły
kasztany,
żołędzie - jesieni zwyczajowe dary.
Pani powiedziała: - Teraz, drogie
dzieci,
zróbcie z nich ludziki, zwierzęta... co
chcecie.
Wzięły się do pracy z werwą sześciolatki
-
łączą zapałkami, z liści szyją szatki.
Gdy dobiegły końca te twórcze zajęcia,
pani powiedziała, że nie ma pojęcia,
kto kogo wykonał. Po kolei pyta.
Stanisław ma jeża, Amelka tygrysa.
Na stolikach kotki, pieski, mama, tata,
a Oliwier zrobił najstarszego brata.
Przed Pawełkiem stoi postać z dwu
kasztanów.
- Kto to jest, Pawełku? - Pan Prezydent!
Stanów!
Pani się zdumiała: - Ponad wiek dorosłe
nasze przedszkolaki, czy może odwrotnie
-
my dziecinniejemy? Dlatego ludziki
z kasztanów, żołędzi... w służbie
polityki.
Komentarze (38)
*'wierzę w znaki' -nie chcę być wścibski, ale czy to
były imieniny Stanisława czy odwiedziny konkretnego
pana o takim imieniu?
Anula, myślę, że nie ma czego się bać.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Złote kasztany,
już rozłupany,
brązem aż świeci,
zbierają dzieci.
Później patyczki,
też z popielniczki,
kłuje go w brzuszek,
mały okruszek.
Ałła! jak boli,
malec swawoli,
w głowie zapałka,
za roczek pałka.
Elu fragment mojego wiersza tematycznie związany
z Twoim ale boje się go puścić, bo smutny i oparty, na
fakcie autentycznym.
Miłego wieczoru.
A miałyśmy Stanisława w ubiegłym roku w p-szkolu.
Imiona rzeczywistych dzieci. I tak naprawdę Paweł
zapytany o swojego ludzika, powiedział: "Pan Prezydent
USA".
Bajeczka jest "na faktach". ;)
Dziękuję Wszystkim za czytania. :)
coś mi tu pachnie ustawą 447
:)
Witaj Eluś:)
No i w bajce polityka ale na wesoło:)
Powiem szczerze,że jakoś mi ten "Stanisław" nie pasuje
do sześciolatków.Tak za poważnie.Oczywiście Stasiu to
tak.Ale to tak po mojemu tylko i tym się nie sugeruj:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Brawo:) splagiatuję marcepani
brawo!