BALKONY
BUŁKA MAŚLANA
Nie muszę pić najlepszej herbaty…
pić mogę lipę co rośnie przed domem
bułka maślana starczy na śniadanie dzielona
ustami
nasturcja na balkonie niech się pnie w
górę
bez wiosną.. niech pachnie na ganku
pająk niech odbywa spacer na
ścianach…
mysz zaś piszczy w szafie…
samochodu też nie musze mieć
wszędzie rowerem dojadę..
tyle rzeczy mieć nie muszę
tylko bądź…
tylko mnie witaj na progu
i pytaj
„jesteś zmęczona pracą?
tylko bądź…
telewizora mieć nie muszę
zostaw mi książki i radio
tyle jest rzeczy niepotrzebnych do życia
oprócz tych chwil
co są prawdziwym życiem
tylko bądź…
kup mi tylko ołówek i zeszyt
wiersze będę pisać
naiwne,
prawdziwe jak
samo życie
tylko bądź…
ZMIERZCH
Mrok idzie na balkony
sczerwieniało słońce z zazdrości
głosy dobiegają zorzy
kukułka dzieci zwołuje
a kuku a gdzie
a kuku a tam
a kuku a tu
chrabąszcz azyl znalazł pod liściem lipy
słonecznik głowę pochylił
płatki stulił
o deszcz szepcze dziękczynienie
chmiel dobre myśli pospiesznie w szyszkach
schował
ważka żegna pocałunkiem purpurową różę
zieleń brunatnieje, rdzewieje,
drzewa pękają od cieni
marzenia chronią się w kątach
powietrze pachnie inaczej niż w dzień
mrok do snu się układa
noc się spotyka z dniem…
ludzie przekraczają progi domów..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.