Ballada o Helenie Chlewiańskiej
To była locha piękna, łaciata
I tłusta ponad pojęcie,
Między knurami najlepszych rodów
Wielkie też miała wzięcie.
Trafiła w końcu w wiekie obory
Wieprza Menelaosa,
Bo biedny wieperzek tego nie wiedział,
Jaka to była kosa.
Gdy na klepisko pewnego razu
Knura Parysa zawiodła
Wkurzył się jej mąż dzielny i śmiały.
Racica go nie zawiodła
Sprał swoją żonę i złego knura,
Spalił chlew jego - Troję.
Oczyścił ciało, zakrzyknął śmiało:
- Ja się Heleny nie boję!
Nie chce ja lochy wielkiej urody,
Co ze wszystkimi się puszcza
Później pojechał, jak na wakacje,
Do nowej rzeźni do Pruszcza.
Komentarze (6)
dziękuję za zwrócenie uwagi na literówkę
Brukowców nie czytam, więc nie wiem.
I stać mnie na utwór o świniach :)
Śmieszne-fakt.Jak w tanim brukowcu...
co to jest biedny wiperzek?? Każdy pisze jak umie....
skoro stać na utwór tylko o swiniach....
widać ludzkie uczucia to za wysoka półka dla pana.....
w 7 wersie - literówka u wieprza i na dole ogonek
uciekł, w sumie uśmiałam się, ale uważaj teraz na
Heleny, szczególnie w Pruszczu.
Jak zwykle świetny twór. Zarówno w formie jak i
treści. Prawie płakałam ze śmiechu. Pozdrawiam