Ballada polska
Patrzę na ludzi mądrych i głupich
Jak się z uporem spierają o byt
Jak zamiast słów z ich czaszek trupich
Rozbełtany wylewa się kit
Patrzę na pyski chude i tłuste
Jak przeżuwają codzienność dnia
Jak kłami w zaplutych ustach
Obdzierają korę do pnia
I to nie koniec, mnoży się tłuszcza
W bagnie bełkotu po szyje trwa
To co wypluje z powrotem wpuszcza
Taple się w gnoju sięgając dna
Żarliwe w toku płyną debaty
O to co warte a warte nie jest
A pozostałych sięgają baty
A sensem życia jest życie z kwest
I drepcze w miejscu prosta logika
Wiara w rozsądek nadal śpi
A życie przed nosem umyka
Lecz nie dla tego co z życia kpi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.