Ballada szczecińska
Tu, noce jak rzeka, w lekkich falach
drgają
idącym bulwarem, nad brzegiem, na
Wałach.
Tysiące gwiazd srebrnych zatańczy z
księżycem
i w takt rock and rolla serca zadrżą
parom.
Tu dni z nurtem płyną po zalew
przymorski
wartko, jakby Odrą, jak białe żaglowce,
łódki sterowane – miastem, moim portem,
przystanią i mekką, a czasem pomostem...
Tu szumią platany i w rozległym
parku,
między ławeczkami szeleszczą o Baszcie,
o Gryfie Pomorskim, szmaragdowym oczku,
gdy przyjdziesz posłuchaj – witają na
oścież.
Tu kraty stoczniowych bram ciężkich jak
bastion,
do chmur sięgające ze stali żurawie
i tańczą przy statkach „Jezioro
łabędzie”,
by sławić to miasto jak niegdyś, jak z
dawien.
Komentarze (21)
Witaj Mariolko:)
Byłem tylko raz w Szczecinie ale jeszcze będę w tym
roku zatem sprawdzę :)
Pozdrawiam serdecznie:)
Mariolko jest o key neologizm samoistny może być, więc
go tak ochrzcimy! Niech płynie!
dopóki*
anulo - końcówka mnie też nie satysfakcjonuje - ale na
razie - do póki czegoś tam nie wymyślę - zostaje.
Pięknie o mieście które się kocha, ale Mariolko
zastanawia mnie ten "dawien" występujący samoistnie,
raczej występuje jako część szerszych zwrotów.
Miłego wieczoru.
Ślicznie poprowadziłaś mnie przez swoje miasto.
Pozdrawiam.