Ballada o szczęściu
V i A, Ani i wszystkim szczęśliwym ludziom.
Dziś opowiem wam o szczęściu.
Szczęściu, które każdy ma szanse
przeżyć.
Szlam w słońcu, w parku, w czerwcu.
I nagle...nagle poczułam to wszystko...
słonce, park, czerwiec.
Tyle uśmiechów na twarzach, tyle słońca w
ludzkich ruchach.
Tyle szczęścia.
Najpierw szła młoda dziewczyna, w ustach
papieros, w ręku puszka piwa,
i mimo wszystko, ona jest szczęśliwa.
Później, mój wzrok padł na parę mi znajomą,
V i A.
Szli jak zwykle objęci, zapatrzeni w
siebie,
to jest szczęście.
Szczęściem jest nawet ich znać.
Znając ludzi szczęśliwych, owym szczęściem
dzielą się z nami...
Chwilę później W tle, szła kobieta przy
nadziei, chyba z mężem.
Jego wzrok...kocha ja.
Mężczyzna, gdy naprawdę kocha kobietę,
nigdy nie chce przestawać ja dotykać, nawet
wzrokiem.
A widok małego dziecka bawiącego się z
młodym ojcem,
brata z siostra, przyjaciela z
przyjacielem.
Czy to nie jest szczęście?
A wiecie jaki jest najpiękniejszy widok?
Starsza kobieta z takim samymmężczyzna...
idą za rękę...
razem...
przez życie...
od ponad 60 lat...
(to w sumienie wiersz...ale co tam:P)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.