ballada o złotej rybce
Nad jeziorem marzeń zarzuciłem sieci,
chciałem tam wyłowić swoje trzy
życzenia:
żebyś się zjawiła choć na jeden
moment...
żeby nie bolało,kiedy ciebie nie ma.
Stałem zapatrzony na taflę jeziora,
czekałem,aż szczęście wynurzy się z
wody...
dookoła cisza,która przypomina,
że największa miłość czasem zbacza z
drogi.
Niecierpliwym krokiem chodziłem po
brzegu,
czekając,aż pierwsze życzenie się
spełni...
godziny mijały,jakby czas nie istniał,
powoli i cicho w księżycowej pełni.
Nic się nie zdarzyło nad jeziorem
złudzeń,
moja złota rybka się nie pojawiła...
wróciłem do domu,by spać niespokojnie...
z ostatnim życzeniem,żebyś się
przyśniła.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.