Bariera
Co noc gdy nasze okna witają się
żółtym blaskiem czekam na cień
niewytłumaczalnej Fascynacji
Jesteś wtedy czarną zastygłą
plamą za białą barierą jesteś
i wysyłasz mi setki myśli których
nie znam
Uderzasz we mnie iskrami
bliżej nieokreślonej radości
A gdy zabierasz swoją plamę
zza bezlitosnej bariery
iskry radości resztkami sił
składają moje usta w uśmiech
Czasem równie szybko twój cień
pada z obawą-
- "Czy ona nadal tam..."
jak i znika z ulgą-
- "... Jest... to dobrze."
Czasem los krzyżuje
nasze drogi w dzień
Poważni mimo wszystko
podejmujemy ryzyko
Idziemy już
dostępni i nieograniczeni
po drżącej linie
niewytłumaczalnego uczucia
Panicznie boimy się upadku którego
Chcemy bo jeśli spadać
to tylko razem...
Mimo woli kierujemy
na siebie oczy z lękiem
by nam nie odpowiedziały
choć i tak wiemy...
A gdy dotrzemy do końca
naszej napiętej liny
nie oglądając się za siebie
żeby nie spaść
zamyśleni szukamy następnej
która pojawi się nieprędko...
Tego samego dnia nocą
dwie czarne zastygłe plamy
spotkają się za białą barierą
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.