Bęcwały na nosie {śmoje-boje}
To słowo nie zadźwięczy zachwytem;
Język mój zawsze kołkiem staje.
Ta myśl płochliwa więdnie opuszczona –
Pomyślałem przeto, żeby nie myśleć.
Ten żal w oczach skamle o słowo…
Nie lubię mówić, chcę myśleć dostojnie.
Słowo nie stało się ciałem.
Myśl woli nie opuszczać głowy.
Żal w oczach niech przejrzy się w
lustrze.
Ten ja (bez dwóch zdań jednostka wybitna)
Znów wystrychnął kogoś na dudka.
Ja – więcej widzący, głębiej czujący –
kreślę dyrdymały.
Komentarze (19)
kreśl,kreśl:):):)fajnie:)siebie chyba nie oszukasz;)
pozdrawiam:)
Nie bądź nieśmiały,
kreśl dyrdymały!
Niezła autoironia:)))
pozdrawiam cieplutko:)
Skoro twierdzisz,że kreślisz dyrdymały,to dobrze,bo to
oznacza,że masz dystans do siebie.
Fajny tekst,z dużą dawką ironii,jakoś mi się kojarzy z
obywatelem G.C i jego "tak,tak,tak,tam w lustrze to
niestety ja,tak,tak,ten sam..."
Pozdrawiam serdecznie:)