bez
piwo chłodziło oparzenia
wulkanicznych zdarzeń
działo się nic
bez niemarudzenia
o niczym
o ciszy
o czasie
wieczór i piwo
piana bez bicia
wprost życie
o wszystkim
o niczym
nad czasem
wieczór się chylił
bez fanfar i armat
bez żalu
bez lotów
bez bzu i bez wiosny
lato w pełni
kufel był pełen
i próżny na zmianę
i aura wciąż zmienna
za oknem padało
osiadło na ustach
językiem po wargach
po smaku goryczki
po słodkiej bezmyśli
wciąż życie
chwile beztrosko drwiły
z nadętej wieczności
Komentarze (3)
A później, po czasie, kiedy tygodni za dużo i TYCH
chwil za mało, to nawet takich wieczorów szkoda, jak
lata, które dojrzałością przebrzmiało.
Elu, nie słuchaj Przetacznika, "wyczytaj"
Rymetiusa...
Pozdrawiam :)
Działa na podświadomość, budzi pragnienie... no to
lecę po piwo:) a poważnie to oryginalne oparcie
narracji o napój chmielowy i namacalny sielankowy
klimat, choć powietrze wyczekiwaniem i zawodem nieco
pachnie. Pozdrawiam:)
ciekawie napisany obraz lata...