Bez Ciebie ma Samotności
Dla mojej Dziewczyny, niestety już byłej...
Me usta bez Ciebie usychają, duchotą
obarczone.
Twarz ma bez wyrazu, oplotła w
beznadziejności aureolę.
Me serce bezradne, w bezruchu stoi
osamotnione.
Ręce me blade, bez życia w dół
opuszczone.
Palce jak liście, bierne, witalności
kwiatów pozbawione.
Oczy me czarnym atramentem zalane,
zamglone.
Nie patrzą – nie chcą! Światem bez
Ciebie zmęczone.
Kim więc jestem właściwie, gdy Wenus
zanika?
Czy wogóle jestem, czy czuję, oddycham?
Gdzie cień mój? Zawsze razem. Teraz sam się
potykam?
Gdzie moja wrażliwość? Jak zimna lawa
zastygam?
Gdzie Wena Piękna – już prosta,
banalna, zwykła?
Czemu szata sczerniała, kiedy tak niebem
była błękitna?
Czy życia ma zieleń przeminęła,
przekwitła?
Skazany na męki cierpię w opętaniu
pogrążony.
Co ukoi mój ból? Kiedy on zniknie,
odejdzie?
Nerwowo w kółko spoglądam na czas
przerażony,
ten jakby celowo zatrzymał zegary
wszędzie!
To już tyle dni czekam nań, niezliczone
nocy.
Spragniony uczucia, rozdarty, cały w
strzępach.
Do drzwi stukanie rozbrzmiewa –
ciekawości mocy,
Wtem staje Klejnot Mego Serca Dzióbuś
przepiękna!
Wszystko ucicha, żadnych cierpień dookoła
–
Wiatr pocałunków rozwiał, zwykłe
„zapomniałem”.
Połączenie dwóch ciał, miłosna sielanka
wesoła.
Chciałbym uchwycić to piórem by było
wieczne, stałe.
Bym już nie spotykał mej Samotności
dalej!
...której nie przestanę Kochać.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.