Bez tytułu...
Chciałem, pragnąłem, porządałem
Tak bardzo, choć dotknąć chciałem
Już, nagle, prawie ją miałem
Musiałem wypuścic, Nie mogłem...
Nie mogłem...
Nie mogłem...
Tesknie, ah tesknie za nią
Samotnośc jest bolesną raną
Chciałem ją mieć, co rano
Tak bardzo, lecz...Nie mogłem...
Nie mogłem...
Nie mogłem...
Czemuś ty tak bardzo znienawidzona?
Dusza z radości na smutek zamieniona
Duma ma przez Ciebie upokorzona
Chciałem do Ciebie...Nie mogłem...
Nie mogłem...
Nie mogłem...
Tyś panią mroku, bólu, rozpaczy
Nie chcesz mnie, co to znaczy?
Chciałem tutaj tylko zaznaczyć
Iż śmierć nie wybiera...Ja chciałem...
Tak chciałem...
Tak chciałem do Ciebie lecz...
Nie mogłem...
Nie mogłem...
Obiecałem, żegnaj, słowa dotrzymam
W nagrodę zaufanie innych otrzymam
Pamięć, o Tobie, w sercu zatrzymam
By kiedyś znów Cię zawołać i Móc...
Móc...
Móc być z tobą już wiecznie...
Komentarze (1)
Bardzo głęboki wiersz,widać tęsknotę
bolesną.Pozdrawiam serdecznie.