Bez tytułu
Wdech trwałego cierpienia, wydech jak szept
zapomnienia,
Uśmiech zastyga na twarzy, maska bólu
głęboko zakorzeniona.
Czasem łagodzenie to tylko iluzja, czasem
tylko obciążenie,
Patrzą, lecz nie dostrzegają mroku w mojej
duszy.
Być ładnym, miłym, jak cień na murze
przeszłości,
Widzą, ale nie pojmują, jak samotność wbija
korzenie w serce.
Długość drogi pytająca o resztki sił, o
wytrzymałość,
Jak długo jeszcze w tym oceanie samotności
znoszę to brzemię?
Siły wyczerpane, a maska klei się do
twarzy,
Nieuchronnie pytanie: "Ile jeszcze?" bez
odpowiedzi,
Czy moje wnętrze zna klątwę rozpaczy,
By wreszcie oderwać tę maskę i zalać mrok
słowem?
W mroku duszy tęsknię za zrozumieniem, lecz
jestem obcy,
Mój świat to piekło, a ja blaskiem
cierpienia owiany,
Nie zrozumieją, a ja tkwię w tym mrocznym
tańcu,
Ból, samotność, niezrozumienie - moje
jedyne towarzystwo.
Komentarze (3)
Jak tu smutno, aż się serce kraje. Trzeba wstać i
wrócić do żywych, uśmiechnąć się do ludzi -
odpowiedzą uśmiechem (niektórzy).
Pozdrawiam :)
To smutne w świecie, gdzie jest nas ludzi 8 miliardów.
Jednak podobnych samotnych osób nie brakuje. Gdyby
mogły się spotkać, łatwiej im wzajemnie się zrozumieć,
samotność musiałaby odejść.
Pozdrawiam ciepło
strasznie smutny obraz samotnego człowieka.