Bezczelny uśmiech szczęścia
widzę Cię w oczach zamglonych w półśnie
jak mozolnie wspinasz się na schody
kamienne
schody niezwykłe w swej naturalności
ich stopnie drżą tęsknie mym pożądaniem
schody są z cegieł powabu Twego
a spoinę ich stanowi wzrok mój Pożeracz
dwa duchy jak dym z papierosa
zjawiskiem konwekcji wspinają się na
wyżyny
a zwoje mózgowe jak paryskie metro
ciągle mkną w Twoim kierunku zwrotnicą
na stacji twej skromnej mój pociąg
hamuje
w twoich objęciach szczęśliwym kół
piskiem
twych dłoni gałęzie tworzą dla mnie
klatkę
na którą sędzia Amor dożywotnio mnie skazał
i tak już trwamy w błogim upojeniu
wytrawnym bukietem uśmiechów i słów
sekundy lat mijają od niechcenia
a my łykamy życie z bezczelnym uśmiechem
…szczęścia
Komentarze (1)
sekundy lat mijają od niechcenia
a my łykamy życie z bezczelnym uśmiechem
…szczęścia
trwać w upojeniu bez końca tez bym chciała