Zbieg okoliczności
był sobie pan jowialny ze szkiełkiem w
oku
siedział każdego dnia
w eleganckiej kawiarni ze ścianami obitymi
różowym pluszem
i kręcąc naiwnie wąsa
dystyngowanym ruchem odpalał kruchą
cygaretkę
po prawej stronie
paradoksalnie niczym po prawicy Boga
było okno, za którym przesuwały się
obrazy
a korbą kręcił pan Zbieg Okoliczności
czas panu przy stoliku płynął szybko
dlatego też obrazy zlewały się
w jeden wielki melanż wspomnień i dat
które po głębokim rozważeniu na chłopski
rozum
stawały się jedynie barwnymi zygzakami
pan obejrzał z niesmakiem bohomazy
ludzkiej codzienności
i z niesmakiem odwrócił się od okna
a Zbieg Okoliczności wyraźnie posmutniał
barwy jakby nieco zszarzały
a pan w ataku rozpaczliwej dezorientacji
wyjął z oka szkiełko i począł je czyścić o
klapę smokingu
a monokl rozprysnął się na kawałeczki
we wszystkie strony
i przebił dystyngowanemu panu tętnicę
szyjną
a to ci dopiero zbieg okoliczności!
Komentarze (1)
Podoba mi się to, jak piszesz.. Twoje wiersze są
bardzo oryginalne i pomysłowe, niespotykane.