w bezdechu...
Siedziałam...
W spokoju i ciszy
W swym ciepłym kącie
Dopóki smutek
Nie przeszył zmysłów mych
Oplótł mnie w milczeniu
Zrobiło się chłodniej
A ja sączyłam obawy
Niby w szklance
...na ławe podane
Dreszcz przespacerował się
...po brzegach ciała
I twarz ma posmutniała
Dziś smutek towarzyszem
Choć słowami nie obdarowuje
Wpaja się w me myśli, we mnie
Teraz nie rozumiem siebie
Tyle myśli niepotrzebnych
Tyle pytań
...bez odpowiedzi
W krystalicznym bezdechu utkwiłam
Na granicy wspomnień
Spaltajacych się z rzeczywistą chwilą
Chcąc uciec przed łzami
Szukam sercem...z zamkniętymi oczami
Wyjścia ku nadziei...
Napisany: 16/10/2007
Autor: Anna M.A.
Komentarze (2)
Smutny ale jakze prawdziwy...A co do nadziei ''wyjście
ku niej'' zawsze sie znajdzie i ...oddech powróci;)
"Dreszcz przespacerował się
...po brzegach ciała" piękne metafory, jestem
zauroczona..