Bezsenna opowieść
Słońce jak co dzień zgasło gdzieś za górą
Świat ciemniuteńkim woalem skrywając
Księżyc w swym odbiciu przykrywa się chmurą
Dniowi znużonemu konać pozwalając
Nim niebo przywyknie mroczności pokutą
Zanim z firmamentu gwiazdy zaśpiewają
Ucichną ludzie zmęczeni dysputą
Strzemiennego przy barze jeszcze dopijając
Trąbią na ulicach taksówki ostatnie
Tramwaje już dawno spać się położyły
W sen zapaść nie mogę tuląc delikatnie
Owce co pasterza liczyć nauczyły
Skrzypią stare powieki strachem podszywane
Ból oznaką życia jedyną się zdaje
Sen oczy zamyka z tym samym pytaniem
Może to ostatnia noc przede mną staje?
Komentarze (5)
ładny wiersz,świetnie ukazuje przejście dnia w noc i
związane z tym refleksje człowieka
zmęczonego,pozdrawiam:)
Myślę, że bez względu na wiek, możemy zadać sobie to
pytanie, tylko gdy młodzi to o tym nie myślimy a im
człowiek robi się starszy znacznie wyraźniej odczuwa
krótkotrwałość życia. Bardzo dobry wiersz.
Serdeczności.
Słońce nie gaśnie tylko oświeca innym zmysły, a góry
są tylko barierą.
tak mijają kolejne dni,pozdrawiam
Ładnie oddane myśli przed zaśnięciem.
Msz w czwartym wersie powinno być
"Dniowi znużonemu" zamiast "Dniu znużonemu", bo tak w
celowniku brzmi dzień - warto sprawdzić. Miłego dnia.