Bezsenność
Kiedy sen na oczy wchodzi,
ona szybko juz przychodzi.
Chodzi wokół mego łóżka,
ciągnąc lekko mnie za uszka.
Nie pozwala spać wogóle,
choć przytula mnie tak czule.
Bawi się mną każdej nocy,
patrząc mi głęboko w oczy.
Siedzi przy mnie aż do ranka,
jest jak dobra koleżanka.
A gdy blady świt nadchodzi,
ona wtedy w cień odchodzi.
A ja leżę niewyspana,
choć nie z winy bezsenności,
tylko z żalu mego serca,
co ma dośyć już senności.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.