Bezsilna
Wciąż nierozumiana, odrzucona od
społeczeństwa podążam rzeką codzienności do
morza szczęśliwości.
Wciąż napotykając na ludzką złośliwość i
pogarde, łódź mego marnego życia napełnia
się wodą śmierci.
Wciąż patrząc na niesprawiedliwość,
skamieniałe serca rzeka staje się nie
spokojna, jakby chciała przyjąć mnie w
odchłań bezdusznego i srogiego dna.
Wciaż mijając rozbite statki, gdzie ludzie
nie wiedzą co to uczciwość, szczerość,
pomoc, miłość - przestaje wierzyć w sens
mej podróży.
Wciąż uświadamiając sobie, że rządzące
prawa takie jak hamstwo, zakłamanie,
oszustwo dążą do rozkładu mych zasad i
ideii marzę, aby walka była mym
przeznaczeniem.
Wciąż trudniej jest mi płynąć do
upragnionego miejsca wiedząć, że nie umiem
się odnaleść w tym bezdusznym świecie, a
tam mogę nikogo nie spotkać, gdyż mało kto
radzi sobie z dryfowaniem, napotykając cały
czas na przeszkody i wrogość mijanych
ludzi.
Czy mi się uda? Przestaje w to wierzyc,
ponieważ osamotniona w walce ze złem
zaczynam tracić siły, aż utonę i stanę się
taka jak oni - zimna, bezwzględna, bez
jakiejkolwiek moralności.
Czy tak ma wyglądać nasz świat? Jeśli tak
to nie warto wypływać z portu, gdzie
monotonia też potrafi zabić!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.