BEZSKRZYDŁY ANIOŁ
Budzisz mnie szeptem
miotając się we włosach,
mój srebrno-szary aniele.
Gdzie twoje skrzydła?
Zostały w szafie?
Mówisz o szczęściu...
Przemierzyłam tę drogę
boso raniąc stopy.
Zabrałeś mi płaszcz,
abym nigdy nie odnalazła
jej powrotnego kierunku.
Ukradłeś mi imię
głuchego wołania
do ścian pamięci.
Jesteś westchnieniem
między wrotami spełnienia
otulającymi korzenie marzeń.
Tańczyłeś ze mną
pod nowym niebem świtania.
Przyjmij więc wzrok kobiety
kochającej każdą komórką ciała.
Zestarzejmy się razem
z pięknym księgozbiorem gwiazd
wiszącym tuż nad nami,
wśród nowych historii zakochanych
podziwiających ich czar.
Krzyk snu zaprasza
nas do grzechu,
lecz jesteśmy ślepi
na jego niezwykły urok
bez księżycowego spojrzenia nocy...
Komentarze (4)
Piękny wiersz... i pójdziesz kiedyś pod pachę z
śedziwym Aniołem...tak kiedyś napisałam w swoim
wierszu
ciekawy trescia i wiele uczucia jest w twym
wierszu,daje do myslenia .podoba mi sie
Ciekawa forma wiersza. To raczej list do Anioła...
interesujący, ja jestem na tak. Z pozdrowieniami, M.
Przyjmij wiec wzrok kobiety kochajacej kazda komorka
ciala- przepieknie ,tyle tylko powiem.+