Biała śmierć
Czarne kruki usiadły na dachu kamienicy
W środku on z białą śmiercią w dłoni
Faszeruje się jaki inni uzależnieni
niewolnicy
Poszło w krew, pot spłynął po skroni
Zza drzwi dobiega głos czyiś kroków
To biała pani przyszła zabrać swą
własność
Nagle zasnął ,coś spłoszyło kilka
kruków...
Odleciał z nimi i tym co dawało mu radość
Komentarze (2)
dobry kawałek nic dodać nic ujać. dobrze załapałeś
temat
smutny ale dramat opisalales swietnie nic dodac nic
ujac.Glos.koniecznie go trzeba zostawic