Biały żagiel
Z powodu pandemii koronawirusa w tym roku nie wypłynę na głębokie wody
W tawernie maleńkiej
nad brzegiem morza
czekam na żeglarza swojego
oczy wpatrzone
w dal niezmierzoną
gdzie niebo z wodą się łączy
proszę kochany
zawiń niezwłocznie
zawiń do portu mojego
patrzę i widzę
punkcik niewielki w oddali
z każdą minutą
on rośnie i rośnie
aż w końcu jest - bialutki
żagiel na fali
serce mi mówi
to Ty kapitanie
z brodą
i licem swym ogorzałym
nie czekasz kiedy
łódź o brzeg uderzy
lecz w wodę śmiało
wstępujesz
i już do mnie bieżysz
mój kapitanie
tu jestem i czekam
na Ciebie
duszą i ciałem
mój kapitanie
mój Ty żeglarzu
pod białym żaglem
na fali
jakże ta chwila wspaniała
o ukochany
wiersz z szuflady
Komentarze (34)
Witaj, Iris :-)
Bardzo, bardzo się podoba :-)
I też klimat marynistyczny... Ech :-)
(a w szufladzie Twojej, widzę, piękne jantary się
chowają :-)).
Pozdrawiam serdecznie :-)
Miłe sympatyczne wersy. Pozdrawiam :)
Podobno żeglarze w każdym porcie mają kobietę, która
czeka na nich w tawernie. ;)
Udany wiersz.
Ślę moc serdeczności.
Ta pandemia to szyki pomieszała.
I we znaki się dała.
A wiersz bardzo piękny.