Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Bieguny

Część I – Niebo

Ty, który stworzyłeś istnienie,
i które nazwałeś światem –
dzisiaj na niebios scenie
ciało zamykasz w opłatek,
który z otchłani głębi
wyciągasz i rzeźbisz w kamień
smutek – oczami dosięgnij
kryształy i nazwij łzami.

Ty, który mocą porywczą
burzysz różnicy wieżę –
życie podaruj zgliszczom,
jak pasterz, co owiec strzeże.
I kiedy jedna ucieka –
słabnie cała gromada,
a potem patrzy i czeka,
aż ta dołączy do stada.

Ty, który zawsze powracasz
w słów niebywałym mozole –
jak świeca, gdy w wosk się zatraca
gęstą krwi strugą na stole.
Który się zawsze podnosisz
w nieuniknionym upadku
wysłuchaj, kiedy lud prosi –
po ludzku te prośby potraktuj.

Który się w ciało zmienisz,
gdy pod postacią ducha –
grzeszny ciężar kamieni
struchleje – litość i skrucha.
Ty, który zła się nie lękasz,
chociaż niejeden Judasz
fałszywie przed Tobą klęka –
zapatrzony w Twe cuda.

Ty, który twardo stoisz
na czele – swojej gromadzie
owocem – wśród niepokoi –
w Twoim chwalebnym sadzie.
Smakujesz jak słodycz świata
niesiona wysoko na żerdziach,
gdy głos – jak ptactwo lata –
na dźwiękach miłosierdzia.

Część II – Piekło

Który pierwszy z prochu powstałeś,
kiedy światy z marzeń – sumienia –
dla Twych myśli były za małe –
jak iskry wskrzeszone z kamienia.
Który ludzi tworzyłeś z żebra,
Eden milczał, choć stworzeń bez liku –
dałeś chciwość, tworząc ze srebra
zdradę – pod godłem srebrników.

Wszak stworzyłeś wszystko – nad ziemię,
z iskier oczu tworzyłeś planety –
dając w posag mściwy ból – brzemię,
chłopom pracę – poród dla kobiety.
Cóż Ci winien jeden człowiek mały,
kiedy w mroku dostrzega światełko?
Głód, co owoc kazał zjeść zuchwały,
węża syk – kuszenie i bełkot.

Ty zesłałeś nam ciężar na barki,
ucząc wiary, by stawiać opór.
Dzisiaj każdy buduje swe Arki,
lękając się plag i potopu.
Za cóż w nas – Twa filozofia
tak uderza, że grzech się rozmnażać? –
Dwojga braci pierwowzorem ofiar
na czerwonych od krwi ołtarzach.

Za co sługi swe grzesznie poniżasz,
przecież sam – nie rzucisz kamienia –
pod fundament – zdrady i krzyża,
co symbolem ma być zbawienia.
Nam – Twych win nie sposób zamazać,
gdy nad karkiem Twa dłoń – gilotyna.
Dzisiaj każdy z tablicą przykazań
pokonuje swą górę Synaj.

Za cóż, Boże, zniesławiony w czynie
pragniesz tych, którzy służą Ci wiernie
i w przepychu budują świątynie –
depcząc wiarę kłującą jak ciernie?
W lustrze ziemi, co życie nam skradła –
w krwi dostrzegasz swoje mocne ego.
Tylko gdy się przyjrzysz, to diabła
widzisz – Ojcze dobrego i złego.

autor

Pocieszko

Dodano: 2013-02-20 07:13:13
Ten wiersz przeczytano 720 razy
Oddanych głosów: 2
Rodzaj Rymowany Klimat Obojętny Tematyka Wiara
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (2)

Turkusowa Anna Turkusowa Anna

Zaczytałam się, zamyśliłam...bo do przemyśleń skłania
ten wiersz.

DoroteK DoroteK

ciekawy monolog, wiele tu emocji ładnym językiem
wyrażonych

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »