Biel ściany
biel ściany przecież
ten spokój
gdy przeszywa swoją ciszą
jedyną bez słów
jeszcze ta gładkość tynku bez załamań
jak odbicie w tafli jeziora
bez twarzy
bez widoku dłoni…
tak nie patrzeć na nie
dano dwie, a nawet jednej nie
potrafić…
więc biel ściany trwa nieprzerwanie
bez metafizyczności tafli
jak tafla
lecz gdy cisza już nabrzmiewa
rozdarta spokojnością
pragnienie tak…
by czerwień krwista
z zachodem słońca...
metafizyka...
[ bieli ściany i zachodzowi słońca ]
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.