bierzcie swoje krzyże!
komu pokutny ubrać wianek
i belkę z oka w krzyż ułożyć?
komu ramiona przebijane
komu żelazem bok otworzyć?
każdemu inny przyszło dźwigać
bezduszny tłum plujący w oczy
choćby miał serce sobie wyrwać
ku swej Golgocie każdy kroczy
każdemu jego własny Judasz
cierni oplotem rani skronie
każdemu strach... choć możesz udać,
że to nie twoje broczą dłonie
to nie wstyd upaść na kolana
i barki ugiąć pod cierpieniem
zapłakać gdy zbyt wielka rana
i gdy ogarnie was zwątpienie
nieście swe krzyże codzienności
ze stali, drewna, czy kamienia
aleją kłamstwa i podłości
ludzkiej głupoty i cierpienia
bierzcie i wiedzcie: to Bóg stary
taką nam przecież dał naukę:
związał oprawców i ofiary,
by odegrali jego sztukę.
Komentarze (7)
"to nie wstyd upaść na kolana
i karku ugiąć pod cierpieniem" - ugiąć (co?) kark (nie
karku), ale to drobnostka, łatwa do naprawy. Głęboki,
refleksyjny wiersz - perełka. Pzdr.
Prawie idealny wiersz. Nie pasowały mi jedynie chyba
trzy miejsca, gdzie występowało zakłócenie rytmu (lub
też zdawało mi się), a także fragment o betonie,
blisko spokrewnionym przecież z kamieniem.
każdy ma taki krzyż jaki jest w stanie udźwignąć tylko
tak trudno to pojąć
Ireczku - przepiekny wiersz. My też mamy każdy swój
krzyż życia i winniśmy go dżwigać na swych barkach.
Pisząc o naszym życiu nawiązujesz do Krzyża Chrystusa.
Zrobiłes to po mistrzowsku. Duzy plus.
Absolutnie piękny wiersz. Głos zostawiam bez wahania.
Wiersz o głebokiej treści filozoficznej, przepełniony
własnymi przemysleniami. Dobry warszatat poetycki
czyni z niego perełkę na tej witrynie.
piekny wiersz i na czasie....zastanówmy się bo
warto...to nasze życie...