błyskawiczna noc
nie było dla niego świętości,
poza jedną, jedyną fotką
otulina – wonna i nieśmiertelna,
którą należy traktować jak talizman
nie ogrzewa dłoni w dłoniach,
pozostaje w jego umyśle - istota piękna,
jakby nie z tego świata.
błąka się nie stając się obca
mimo że w krajobrazie powstały zgliszcza,
widok nie powinien być przykry,
bo na dachu wygrzewa się kot
patrzy i mruczy w cudzej przestrzeni
ociepla
z ciepła rodzi się nowa pieśń
a stara nie milknie.
w nim śpiewa, wciąż śpiewa i płacze.
Komentarze (28)
Ładnie Ewo
Miłego:-)
:)
Bardzo fajny i ładny wiersz:)pozdrawiam cieplutko:)
Łukasz masz rację po części mój komentarz napisany u
Ciebie jest nawiązaniem do mojego tekstu..... dziękuję
za pozytywny odbiór (mojego lica...)
Patrząc z góry wyglądasz zupełnie inaczej niż z
frontu.. i włosy jakbyś miała grubsze, ładnie.
Wiersz kojarzy mi się z chorobą psychiczną, z czymś w
rodzaju miłości do rzeczy nieistniejącej,
nielogicznej, wymyślonej z potrzeby poczucia emocji -
z miłości do /abstrakcji/. Abstrakcję przez brak jej
odniesień do rzeczywistości ni logiki nazywam
synonimem /pierdoła/. (Człowiek jest gorszy od świni -
potrafi się zakochać w niczym.)
Miłego
dnia Ewa
dziękuję kochani :) Krzemuś posłuchałam się
Podoba się. Aczkolwiek "grzebanie" Krzemanki dodało
lśnienia.
Pozdrawiam :)
Dostrzegam tu wiele refleksji m.in. i taką że sztuka,
nie zna ograniczeń poza sferą czegoś w rodzaju
"sacrum"nienaruszalnego, że czerpie z inspiracji tego
co już było i z tego co aktualnie odbiera autor...?
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję pozdrawiam serdecznie:) krzemuś autorka
zawsze wybacza - przemyślę jak zawsze :))))
Dziękuję kochani za czytanie
Ciekawy przekaz. W moim odbiorze wiersz mówi o
rodzinnym domu i kimś, kto sprawiał, że peel był tam
szczęśliwy. Gdyby wiersz był mój, zmieniłabym nieco
zapis:
nie było dla niego świętości,
poza jedną, jedyną fotką
otulina – wonna i nieśmiertelna,
którą należy traktować jak talizman
mimo, że nie ogrzewa dłoni w dłoniach,
pozostaje w jego umyśle - istota piękna,
jakby nie z tego świata.
błąka się nie stając się obca
mimo że w krajobrazie powstały zgliszcza,
widok nie powinien być przykry,
bo na dachu wygrzewa się kot
patrzy i mruczy w cudzej przestrzeni ociepla
z ciepła rodzi się nowa pieśń
a stara nie milknie.
w nim śpiewa, wciąż śpiewa i płacze.
Mam nadzieję, że autorka wybaczy mi grzebanie przy jej
tekście.
Miłego dnia:)
Bardzo mi się podoba!
Pozdrawiam Ewo :)
Jak zwykle Ewo wiersz pełen refleksji.
Zmysłowo wszystko ujęłaś.
Pozdrawiam:)
Marek
Każdy ma swoje świętości. Dla niektórych są one jednak
zbyt święte, by wycierać sobie nimi gębę na co dzień.
One i tak zajaśnieją.
Ale by ten moment przyspieszyć warto czasami
potiomkinowską wioskę pseudowartości postawioną przez
innych. Powstaną zgliszcza. Ale to będzie jedynie
spalona fałszywa, deformująca rzeczywistość dekoracja.