Bo ja rozszarpany zostałem by uBi
Bo ja rozszarpany zostałem,
wśród stóp anielskich,
pośród bram niebiańskich.
O jakże prosto, uchwycić
promień słońca,
gdy skrzydła,
na Tobie się opierzyły.
Nie usłuchany wzbiłem się
ku kręgu światła,
i im bliżej,
tym bardziej
rozpalała mnie,
od środka.
Bo ja rozszarpany zostałem,
gdy moja dłoń, ją ujęła,
już wtedy wiedziałem,
że dla mnie została poczęta.
O jakże czuję się podle,
gdy wiem,
że moim przeznaczeniem
jest bycie wygnańcem.
O jakże czuję się podle,
lecz bez niej
czułbym się
najpodlej.
Wtedy, przed oczyma
jest ona,
i wiem czego pragnę.
Więc rozszarpany zostałem,
bo wybrałem istotę
z krwi i kości,
kobietę,
iskrę miłości.
Chciałem poznać nieznane,
wszystko było mi obojętne,
nie liczyło się już
dotychczasowe,
od wtedy liczyła się
tylko ona.
Więc pozbawiony mocy,
odtrącony,
zesłany zostałem.
Otarłem oczy,
obudziłem się nagi.
Pośród pól, i woni
mi nieznanej.
Zagubiony w miłości.
Odnaleziony,
w drugiej osobie,
serca skrawku.
Ruszyłem przed siebie,
krokiem wolnym,
bojaźliwym.
Ile to dni, i nocy
mijały sam nie wiem.
Głęboko spoglądałem w ludzkie,
oczy,
chciałem odnaleźć mój promyk,
radości.
Ona rodzi się w spojrzeniu,
wtedy zrozumiałem.
Więc patrzyłem pełen
miłości,
i ją przy sobie miałem.
Czasami nie wiem jak grzeszny jest owoc nasze miłości. Jedno wiem na pewno, - jesteś warta wszelakiego grzechu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.